Nad obozem politycznym Jarosława Kaczyńskiego pojawiły się czarne chmury! Pierwsze wątpliwości nadciągnęły, kiedy to mecenas Rafał Rogalski zmienił zdanie, co do przyczyn, które doprowadziły do upadku samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Korzystając z tej rzadkiej okazji, kiedy to w Prawie i Sprawiedliwości ktoś poddaje jakąś tezę prezesa w wątpliwość, kilku posłów tej partii zdystansowało się od propagowanej przez Antoniego Macierewicza teorii zamachu. Po tych wątpliwościach nadciągnęły kolejne pytania. Najpierw Polsat News podał do informacji publicznej szczegółowe dane, co do ilości zatrudnionych asystentów przez europosłów PiS. Następnie rozpoczęła się dyskusja o sposobie, w jaki została sfinansowana publikacja książki Pana Prezesa, zatytułowanej „Polska moich marzeń”. Jakby tego było mało, pojawiły się również zarzuty, że Pan Prezes nie zapłacił podatku od darowizny, otrzymanej od parlamentarnego klubu PiS na uregulowanie honorarium za pomoc prawną.
Teraz już nie pytania o finansowe rozliczenia, już nie wątpliwości czy też brak posłuszeństwa posłów PiS stanowią największe utrapienie Prezesa. Jarosław Kaczyński musi bowiem zapobiec kolejnemu rozłamowi w swoim Ruchu Poparcia, a tym razem secesja zdaje się być nieunikniona. Chociaż w przeszłości Kaczyński musiał już stawiać czoła rozłamom w swoim ugrupowaniu i nie doprowadziło to do jego politycznego końca, to w tym przypadku schyłek jest chyba nieuchronny. A rozłam ten może okazać się dla PiS-u zabójczy, ponieważ dotyczy on dwóch głównych filarów politycznego obozu Jarosława Kaczyńskiego, bez których cały polityczny świat PiS-owski najpewniej się zawali.
W Ruchu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego, w nie tak odległej przeszłości, wszystko funkcjonowało perfekcyjnie i każdy element był starannie dopasowany. Każdy znał swoje miejsce w szeregu i każdy wypełniał rolę, która była mu przeznaczona. Krótko mówiąc: każdy wiedział, co ma robić. Jarosław Kaczyński miał zbawiać Polskę, aż do skutku! Tadeusz Rydzyk i jego koncern medialny miał mu w tym pomagać, również aż do skutku. Zaś „Niezależna Gazeta Polska”, no cóż… Ktoś przecież musiał przyjąć na siebie winę za wszystkie porażki, za wszystkie klęski PiS-u i wodza. Przywódcy, który przecież osobiście nie mógł odpowiadać za kolejne przegrane swojego ugrupowania. Byłoby to niemoralne i nieetyczne, oczywiście według PiS-owskiego obyczaju, który z góry zakłada, że Prezes jest nieomylny i zawsze ma rację, nawet kiedy jej nie ma!
W prawicowej układance medialnej, która była i nadal pozostaje nastawiona na wyłączne propagowanie słowa PiS-owskiego, panował pewien porządek. Tadeusz Rydzyk i jego środki przekazu odgrywały rolę wiodącą. „Niezależna Gazeta Polska” była zaś jedynie młodszą siostrą, skromną przybudówką, której działalność miała udowodnić PiS-owskiemu ludowi, że w Ruchu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego istnieje wewnętrzna debata, pluralizm medialny i światopoglądowy. Jednak ten porządek został zakłócony przez - coraz bardziej rosnącą w siłę - „Niezależną Gazetę Polską” i powiązane z nią środowiska.
Przełomowym wydarzeniem dla „Niezależnej Gazety Polskiej” była awantura o krzyż na Krakowskim Przedmieściu w sierpniu 2010 roku. Od tego momentu to właśnie środowisko „Gazety Polskiej”, stało się głównym filarem religii smoleńskiej, a „Niezależna Gazeta Polska” - jej głównym nośnikiem. I zarazem głównym środkiem jej propagowania, zarówno w Polsce, jak i za granicą - pośród członków Polonii na całym świecie. Klubów „Gazety Polskiej” przybywało z każdym miesiącem. Zostało stworzonych wiele klubów tego organu poza granicami Polski. Przykłady? Proszę bardzo: w Paryżu prowadzi swoją działalność, oficjalnie zarejestrowany i posiadający statut stowarzyszenia klub „Gazety Polskiej”, który funkcjonuje pod nazwą „Klub Polonais”. Klub ten współpracuje z „Niezależną Gazetą Polską” i zajmuje się propagowaniem wśród Polonii francuskiej materiałów dotyczących „smoleńskiego zamachu”. W Paryżu dla Polonii została również zorganizowana projekcja filmu Anity Gargas p.t. „Anatomia upadku”. Religia smoleńska zakorzeniła się we Francji na dobre!
„Niezależna Gazeta Polska”, „Gazeta Polska Today”, kluby gazety polskiej i środowiska z nią związane, to potężna grupa, która staje się coraz liczniejsza i coraz silniejsza. I tu pojawia się główny problem, ponieważ grupa ta staje się równomierna, co do koncernu medialnego Tadeusza Rydzyka, którego dotychczasowy leadership nie był zagrożony. Jednak ten czas się skończył, ponieważ „Niezależna Gazeta Polska” przestała już być młodszą siostrą oraz dąży już - całkowicie i otwarcie - do emancypacji. Szeroko rozumiane środowisko „Niezależnej Gazety Polskiej” dąży do równouprawnienia i podejmuje w tym celu kolejne kroki.
Tadeusz Rydzyk - oczywiście do pewnego stopnia - był gotów tolerować rosnącą w siłę i popularność „Niezależną Gazetę Polską”. Jednak można odnieść wrażenie, że miarka się przebrała, kiedy to telewizja - utworzona przez „Niezależną Gazetę Polską” - uzyskała możliwość satelitarnego nadawania. Tadeusz Rydzyk, który - cytując Romana Giertycha - nie ma przyjaciół, tylko interesy, postanowił więc ostro zareagować, wypominając środowisku „Niezależnej Gazety Polskiej” zbyt daleko idące kontakty z właścicielem Polsatu. Dyrektor Radia Maryja nie krył swojego oburzenia na „Niezależną Gazetę Polską”, która to właśnie od Pana Solorza odkupiła koncesję na satelitarne nadawanie swojej telewizji.
Na razie prezes PiS-u zdaje się tego konfliktu interesów nie zauważać i całą sprawę bagatelizuje. W tym momencie może on sobie na to pozwolić, ponieważ media mainstreamowe jeszcze do tego konfliktu się nie odniosły i nawet nie próbują go nagłaśniać. Jednak ten stan rzeczy nie będzie trwał wiecznie i prędzej czy później sprawa ta będzie szeroko komentowana w polskiej przestrzeni publicznej: zarówno medialnej, jak i politycznej.
Jarosław Kaczyński będzie więc musiał zająć w tej sprawie stanowisko. To nieuniknione. Jednakże zajęcie tego stanowiska będzie oznaczało kolejny rozłam w jego politycznym obozie, ponieważ dzisiaj jego Ruch Poparcia stoi na dwóch głównych słupach nośnych, z czego jeden to Tadeusz Rydzyk i jego medialne imperium, a drugi to Tomasz Sakiewicz i jego rozwijające się medialne hrabstwo, którego od potęgi dzieli zaledwie jeden krok, a od imperium zaledwie kilka miesięcy!
Polityczny obóz Jarosława Kaczyńskiego przemienił się po katastrofie smoleńskiej w ruch poparcia jego osoby. Jednakże ten ruch poparcia nie jest monolitem, a partia Prawo i Sprawiedliwość, której Jarosław Kaczyński jest prezesem, stanowi zaledwie jeden składnik tego Ruchu. W Ruchu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego, prócz PiS-u, wiodącą rolę odgrywają zarówno - szeroko rozumiane - środowiska Radia Maryja, z Tadeuszem Rydzykiem na czele, jak również Tomasz Sakiewicz i przybierające w zawrotnym tempie rozmiary imperium „Gazety Polskiej” i środowisk z nią związanych. PiS już nie mobilizuje tak wielu wyznawców, jak miało to miejsce jeszcze dwa lata temu, czego dowodem jest mało imponująca ilość uczestników marszów czy manifestacji, zorganizowanych wyłącznie przez te ugrupowanie. Jarosław Kaczyński potrzebuje zarówno poparcia Tadeusza Rydzyka, jak również Tomasza Sakiewicza, aby pozostać na czele drugiego - po Platformie Obywatelskiej - obozu politycznego w Polsce. Jednak konflikt pomiędzy środowiskami Radia Maryja i „Niezależnej Gazety Polskiej” jest coraz bardziej widoczny i rozpala się na dobre, co niewątpliwie szkodzi samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu, który może już w bliskiej przyszłości być przymuszony do dokonania wyboru, pomiędzy Tadeuszem Rydzykiem i Tomaszem Sakiewiczem. Ale jak wybierać, kiedy każdy wybór jest zły, a sytuacja uniemożliwia wybrania mniejszego zła? Kiedy jest się jednocześnie uzależnionym od dwóch podmiotów, to wybór pomiędzy nimi staje się niemożliwy, ponieważ każdy z nich stanowi integralną część całości, bez której Ruch Poparcia Jarosława Kaczyńskiego funkcjonować już nie może.
Jarosław Kaczyński już dawno utracił polityczny monopol i polityczny leadership na prawicy. Teraz zostało mu wyłącznie, wciąż wysokie, znaczenie polityczne. Jednak dokonanie wyboru pomiędzy Radiem Maryja i „Niezależną Gazetą Polską” sprawi, iż jego znaczenie polityczne na prawicy zostanie znacząco osłabione. Można się spodziewać, iż ten podmiot, którego Jarosław Kaczyński nie wybierze, poczuje się odrzucony oraz zdradzony i będzie budował swój własny obóz polityczny. Będzie to konkurencyjny obóz wobec obozu Jarosława Kaczyńskiego, ponieważ niewątpliwie będzie on się zwracał do tych samych wyborców.
Zarówno Tomasz Sakiewicz, jak również Tadeusz Rydzyk posiadają terenowe struktury i wystarczające zasoby logistyczne, aby w bardzo krótkim czasie zbudować swoje własne ugrupowanie polityczne, które będzie odbierało wyborców Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego partii. Co zrobić, kiedy życie zmusza do dokonywania wyboru pomiędzy rozwiązaniem złym i złym? Jak wygrać wybory, kiedy nie można rzucić odpowiedzialności za kolejny rozłam na „agentów” czy „ludzi nasłanych”? Jak przekonać wyborców do swoich racji, skoro nie da się obarczyć winą za kolejne waśnie na prawicy Platformy Obywatelskiej, premiera Donalda Tuska, czy przynajmniej „niemiecko-rosyjskiego kondominium”?
Niełatwe jest życie byłego premiera!
Nieopublikowane na tym portalu teksty publicystyczne mojego autorstwa znajdą Państwo na blogu: http://zbigniew-stefanik.blog.pl/. Serdecznie zapraszam do lektury i merytorycznej dyskusji.